Kula na skrzydłach śmierci, brzęczy jak natrętna mucha,
Wydaje się, że to smok zieje, ale nie to karabin ogniem bucha,
Rozpędzona, leci łukiem nawet nie wie, że pasażer na gapę na niej siedzi,
Nie czuje jego ciężaru, a pasażer macha kosą w zapamiętaniu,
Nie martwi się w ogóle, kogo po drodze stratuje i rozsiecze,
Kategoria: <span>Wiersze</span>
Wszystko ma swój urok
Robię krok do przodu mówiąc „szach”
Jak w tysięcy słownych grach
Kto rozgrywa partię słów
Jestem słabszy niż szkło. Słabszy niż nie jedno piskle w gnieździe ptaśim. Dlaczego, dlaczego, gdy chce otworzyć się. Pojawia się ściana pełna igieł. Każda boli gożej niż cierń. Jestem jak najgorsza dusza bez twarzy.
Ile razy, zły los, będzie stawiał przeciw mnie sastępy swych żołnierzy?
Ile kolców mam w duszy? Nikt nie zliczy. Kto poda latarnię w mrokach przyszłości? Jestem jak człowiek chory na raka, ale boje się powiedzieć, że leku potrzebuje. Z każdym dniem opadam na dno. Tylko jedna lina mnie trzyma. Tylko ja, rozbitek z planety ostatnich mych dni.
Nie mogę złapać, choćby odrobiny liny. Bo jestem słaby.
Przelkie dobro jest na szczytach, ale mój szlak jest kręty i zrobiony ze szkła. Kiedyś pojawi się rysa…
Wrzucam list w butelkę
Mija noc, błyszczy srebrny rorzek w dali
Odbici w szkle wydajemy się śmieszni i mali
Świat wzgardził nami
Zatopiono gdzieś skrzynię,
Napewno wielu koło niej przepłynie.
Może właśnie Ty otrzymasz,
A może to już masz.
Od czarnoksiężnika życia,
Trujkont bermucki niczym wir,` wciąga w odment wolę.` Czas przyśpiesza i rozrywa kadłup niczym kły rozszalałej bestji,` droga, jóż nie jest prosta.` Wciąż i wciąż w dół,` boję się jednego, że kiedyś skończy się czas.` Który odbieże mi ster,` ale nie odbierze mi jednego, miłości.` Miłość niszczy przelkie granice.` Miłość to lekkie kajdany, słotkiej niewoli.` Niczym słuchać w zamknięciu przez cały czas ulubionej piosenki,` Która nigdy się nie nudzi.` Słowa twej nimfy mogą ranić, ale to dla ciebie najcenniejsze rady.`
Życie niczym lichutki okrent został wciągnięty przez wir bezlitosnej, twardej żeczywistości.` Kienyś uda się wyrwać, tylko ile będzie to
kosztować?` Tego niewie nikt.` Gdy wiatr targa twe żagle zuchfale,` ty nie trać wiary w przyjacielską dłoń ludzi.` Nie gardź tymi, którym rozpadł się ster.` Bo kiedyś tobie, ktoś zniszczy przelkie wiosła i maszty.` ale niewiadomo jak czarny by był sztorm, tak w zagubionych sercach zabłyśnie najpiękniejsza z tęcz.`
Czasem mgła zasłania choryzonty,` to poprowadzi nas nimfa i bogini serca.` To ona sprawi, że stopnieje lód, który niszczy nas jak rak,` robiąc z nas wrak.`
My, jak ptak bez piór chcemy wzlecieć do naszej gwiazdy,` lecz nie umiemy,` jesteśmy niebogaci w najważniejszą z cech, w służbę.` Służbę na wieki, za darmo.` Czy
Tam gdzie
Tam gdzie zimne wieją wiatry zimy.
Tam gdzie puste są pola.
Tam gdzie wojna trwa wiecznie.
** ** **
Czas z piasku, przesypuje się przez palce jak woda
Karzda kropelka ryje rylcem minuty bolesnych słów.
Wiatry niepamięci już zatarły wyryte słowa,