Pare lat temu usłyszałem ten wiersz na akademi z okazji 11 listopada. I pokazuje, do czego dochodiło,
kiedy byliśmy wcielani do wrogich sobie armi. Ukazuje też wiarę tych rzołnierzy, że ich śmierć nie pójdzie
na marne. Że w łaśnie po tej wojnie państwo nasze będzie mogło pokazać się na mapie.
Piosenke też wrzucę.
Edward Słoński
" TA, Co Nie Zginęła "
Rozdzielił nas, mój bracie,
zły los i trzyma straż –
w dwóch wrogich sobie szańcach
patrzymy śmierci w twarz.
W okopach pełnych jęku
wsłuchani w armat huk,
stoimy nawprost siebie –
ja – wróg twój, ty – mój wróg !
Las płacze, ziemia płacze,
świat cały w ogniu drży….
W dwóch wrogich sobie szańcach
stoimy ja i ty.
Zaledwie wczesnym rankiem
armaty zaczną grać,
ty świstem kul morderczym
o sobie dajesz znać.
Na nasze nizkie szańce
szrapnelów rzucasz grad
i wołasz mnie i mówisz :
– To ja, twój brat….twój brat ! –
Las płacze, ziemia płacze,
w pożarach stoi świat,
a ty wciąż mówisz do mnie :
– To ja, twój brat…. twój brat ! –
O, nie myśl o mnie, bracie,
w śmiertelny idąc bój,
i w ogniu moich Strzałóws
jak rycerz mężnie stój !
A gdy mnie zdala ujrzysz,
od razu bierz na cel
i do polskiego serca
moskiewską kulą strzel.
Bo wciąż na jawie widzę
i co noc mi się śni,
że TA, CO NIE ZGINĘŁA,
wyrośnie z naszej krwi.
We wrześniu 1914
tak, znam ten wiersz, recytowałam go nawet kiedyś w szkole, na przedstawieniu z okazji 11 listopada,
jest bardzo
piękny.
No jesteś żywym przykładem, że historia zatacza koło, za rok proszę coś nowego, tematyka wojenna mnie interesuje, zawsze coś nowego można znaleźć.