Witajcie,
Dawno nic nie pisałem. Nie jestem osobą, która dużo lubi pisać i dzielić się swym życiem, ale tym chciałbym się podzielić. A czym ja chcę się podzielić? A mianowicie tym, że ostatnio wybbrałem się do Krakowa i dojechałem z Warszawy bez żadnego opóźnienia. I moja przygoda zaczyna się od tego, że jak wysiadłem i z osobą towarzyszącą szukaliśmy tramwajów wśedliśmy do lini jadącej w innym kierunku niż w tym, który był nam potrzebny. Ja i ta osoba nie znamy miasta. Nómer lini był poprawny. Niestety wysiedliśmy na pentli, bo zapóźno zdaliśmy sobie sprawę, że cooś jest nie tak. Było już tak późno, że na pentli mieliśmy ostatni tramwaj odjeżdżający. I niestety nie zdążyliśmy na ten tramwaj. Skończyło się tym, że zamówiliśmy ubera i do celu dotarliśmy kilka minut przed północą.
Dla wszystkich polecam zapytać osobę, do której się przyjeżdża w jakim kierunku wsiąść i zapytać pasażerów czy się jedzie w poprawną stronę, a nie czekać na dojast na pętle. 🙂 Bo potem trzeba się ratować taksufką.
Nie róbcie tego jak ja. Bo tak byłbym kilka minut po jedenastej, a tak dotarłem półtorej godziny później.
to się zdarza ja też kiedyś będąc jeszcze w szkole w Krakowie pojechałam sama do koleżanki tramwajem i wysiadłam na pętli tak się zagapiłam, że jakiś chłopak musiał mi pomagać trafić do tej koleżanki, ale się udało
Oj, no zdarza się. 😀
Przygody są to i jest co opowiadać.