Pielgrzymka na Jasną Górę czyli czy warto wyruszyć w drogę

05.08.2018
Wyruszamy po mszy świętej. Nocowaliśmy w Szpitaliku.
10:31
Jesteśmy już w starych babicach. Pomodliliśmy się w kościele i teraz siedzimy na postoju. Czekamy na Biało-żółtą.

13:56
Jesteśmy już w Bożencinie. Mamy godzinny postój i mamy tutaj obiad. Trochę mnie już bolą nogi. Zabranie bluzy do podręcznego było złym pomysłem. Po mimo nóg idzie mi się bardzo dobrze. Śpiewamy również. Mieliśmy też jedną konferencje. Na pielgrzymkę można powiedzieć – rekolekcje w drodze. Pierwsza konferencja była o Duchu Świętym. Czy jest On dla nas osobą? Żeby rozmawiać z nim. Ksiądz wspominał, że Paraklet to obrońca. Duch Święty jest pocieszycielem, adwokatem, obrońcom, wspomożycielem. Jak to ksiądz fajnie ujął: "Pseudonim
Ducha Świętego jest przypadek"

21:58
Na postój trafiliśmy do pani Ewy Drywy, która pracuje w Laskach i była z rodziną w Medjugorie. Śpimy na karimatach w śpiworach. Nazwy miejscowości nie pamiętam. Po Bożencinie byliśmy w miejscowości Zaborów. Potem poszliśmy do Leszna. Pod czas drogi do Leszna już bardzo odczuwałem nogi. Już do pani Ewy pojechałem samochodem. Zawiózł nas pan Jarek.
Pod czas drogi była konferencja o liturgi. Ksiądz stwierdził, że dobra liturgia jest w tedy, kiedy serce jest czyste. Nie ważne czy przodem czy tyłem do ludzi.
Mamy też prysznice składające się z baniaka z wodą i szlauchu z pistolecikiem. Kabiny to namioty. Jak ciśnienie się zmniejszy to należy napompować. Powolutku idziemy spać.

06.08.2018
8:01
Nasza grupa ruszyła 20 po szóstej. W tej chwili jesteśmy w Pawłowie na postoju. Potem idziemy do Niepokalanowa na mszę świętą.

9:34
Dotarliśmy do Niepokalanowa. Czekamy na mszę świętą. Bolą mnie kostki, stopy i uda. Nawet momentami czułem pod kolanami. Dzięki mszy będzie dłuższy postój. Nie wiem jak długo będziemy iść potem, ale na pewno w następnym miejscu będzie obiad. Dzisiaj jest święto Przemienienia Pańskiego.

07.08.2018
22:11
Jesteśmy na kolejnym postoju. Już w namiotach. Również już jesteśmy po apelu. Śpiewamy Apel Jasnogórski, ale również inne pieśni. Dzisiaj śpiewaliśmy przeróbkę piosenki. Mamy w refrenie: "Chcemy do mamy, chcemy do mamy – wreszcie". Bardzo mi się podobało. Dzisiaj pierwszy etap szło mi się nieźle. Za to drugi gorzej. Jeszcze szło się przez piachy. Za to trzeci etap szło mi się najgorzej. Pod koniec jechałem samochodem. Po prostu miałbym problem z dojściem. Od obiadu już cały jechałem. Był to ostatni etap. Wstajemy o szóstej i o 7:50 mamy mszę tutaj. Nie wiem jaka trasa.
Wczoraj na ostatnim etapie szedłem i pod koniec trochę zwisałem, po włóczyłem nogami. Jak doszedłem to płakałem.
Nawet miałem ochotę, aby coś napisać na postoju, ale stwierdzam, że będę pisał na postojach nocnych. Bo tak jest człowiek zmęczony.

08.08.2018
22:25
Nocujemy w Stanisławowie. Przez brak pielgrzymkowej poczty nie wiedzieliśmy gdzie mamy iść na apel. W rezultacie poszliśmy na apel grupy Brązowej. Nasza Biało-żółta miała swój apel.
Dzisiaj przeszedłem wszystkie etapy. Całkiem nieźle mi się szło.
Na pielgrzymce każdy jest bratem lub siostrą. Z bratem Wiesławem na jednej trasie sobie szedłem i po drodze polali nas wodą. Niedaleko tego stawiali dopiero stół z jedzeniem. Udało mi się zjeść pączka i wypić kompot. Niestety nasza grupa poszła i zdążyła przejść cała Biało-niebieska. My więc przeszliśmy całą tą grupę i dopiero dotarliśmy do naszych. Jednocześnie kilka osób z naszej szło w grupie Biało-niebieskiej, która szła za nami. Dobrze mi się szło lasem. Na ostatnim odcinku był asfalt pod koniec. Doszła do nas chyba jeszcze jedna osoba, ale pewien nie jestem. Pielgrzymka jest męcząca, ale jest bardzo fajna. Bardzo mi się podoba jej atmosfera.

09.08.2018
22:37
Nocujemy w Brzostowie. Wszystkie grupy na apel. Apel był pod kościołem. Wspólny będzie jeszcze tylko jeden raz. Dzisiaj miała prowadzić grupa Biało-czerwona. Nie poszedłem, bo byłem masowany. Na wcześniejszym noclegu było zbyt późno, aby to zrobić.
Dzisiejszy dzień był bardzo męczący. Szedłem wszystkie etapy. W ostatnim mieliśmy tak sporą górkę do pokonania… W trakcie oczywiście był puszczony kolejny odcinek słuchowiska. Opowiada o małżeństwie pewnego Piotra i Agaty, które błogosławił Jan Paweł Ii. Wplecione są słowa Papieża z Placu Zwycięzców w Warszawie 1979. i losy tej rodziny. Bardzo miło się słucha.
W czasie dzisiejszego dnia była też konferencja o darach i owocach Ducha Świętego. Nie zapamiętałem dobrze, ale była bardzo ciekawa.
Brat Tomasz Dojka, który jest z nami, zainspirował mnie, aby ponieść tubę. Wezmę na jakimś krótszym odcinku. Tak mi z resztą poradził.
Jak dotarłem wszystko mnie bolało. Nawet kolana i biodra mi się odzywały w czasie tego ostatniego etapu. Jak dla mnie był ciężki, ale daliśmy radę. Teraz jest już bliżej niż dalej Częstochowy.

10.08.2018
21:42
Byliśmy dzisiaj na mszy w Smardzewicach. Udało mi się nieść dziś krzyż całej pielgrzymki. Jest taki metalowy. Przetopiono go z tego co zostało z katedry po Ii Wojnie Światowej.
Obiad jedliśmy miejscowości, gdzie przywitano nas chlebem i solą. Po obiadku niosłem tubę. Jest to megafon niesiony na plecach. Ma kabel i łączy się go z drugą tubą, a drugą z trzecią. Niosłem akurat trzecią, czyli zamykającą. Każda ma swojego świętego. Pierwsza – idąca z przodu – ma Ekspedyta. Ciekawostka – ołtarz poświęcony św. Ekspedytowi znajduje się w lewej nawie warszawskiego kościoła Najświętszego Zbawiciela przy Placu Zbawiciela. Druga – w środku – Ritę. Trzecia – idąca na końcu – Tadeusza. Jak się niesie tubę, plecak niesie się z przodu. Megafon równoważy plecak i wcale nie niesie się jej tak źle.
Jesteśmy już na noclegu i już po apelu. Właśnie pada deszcz. Zobaczymy co jutro. Gospodynie nas pamiętają z zeszłorocznej pielgrzymki. Bardzo ciepło nas witały.
Wstajemy jutro o 3:30. Msze mamy o 6:40, chyba.

11.08.2018
18:33
Piszę o tak ładnej porze, ponieważ nie szedłem dwóch ostatnich etapów. Miałem w planie nie iść tylko jednego, ale brat, który kierował pojechał od razu na miejsce noclegu. Bardzo chciało mi się spać. Na mszy ziewałem, a po obiedzie byłem senny idąc dalej. Msze mieliśmy w Sulejowie. W drodze na mszę padał deszcz. Bardzo wiele ludzi było w kościele. Przez to, że padał deszcz można było jeść w kościele. Po mszy jeszcze padał deszcz. Właściwie tak kapało. Na szczęście z czasem przestało padać. Całą drogę do postoju szedłem w płaszczu i przysechł sobie. Padać przestało po pierwszym postoju po mszy. W czasie drogi trzeba było uważać na kałuże. Jedną nogą niestety wszedłem. Na tym odcinku była też konferencja Ks. Arka o grzechach wobec Ducha Świętego. Jest ich sześć.
– zazdroszczenie komuś łaski Bożej, lub nie życzenie mu jej;
– Odrzucanie prawd wiary;
– Trwanie w grzechu i niechęć odrzucić grzeszne postępowanie;
– Grzeszenie, bo i tak mi Bóg odpuści;
– Nie wiara w to, że Bóg grzech mi odpuści;
– Odrzucanie Bożych natchnień np. pójdź do spowiedzi.
Takie grzechy są bardzo nie bezpieczne, bo prowadzą do zamknięcia się na łaskę Boga.

12.08.2018
10:36
Jesteśmy w Żyjowicach. Niedawno skończyła się msza święta. Wieczorem wczoraj padało, ale w nocy było dobrze. Spałem nie w namiocie, ale w takim pomieszczeniu, gdzie ma być dodatkowy pokój.
Nie pisałem później, ponieważ wycierałem kubki po kolacji. Potem się myłem i rzeczy trzeba było po myciu zanieść do miejsca, gdzie spaliśmy. Apel był dość krótki.
Przed mszą świętą podpisałem deklarację Krucjaty Uwolnienia Człowieka. Myślę, że na rok.
Mamy iść podobno 9 km.

14.08.2018
3:52
Jesteśmy w Jaskrowie. Dzisiaj wchodzimy na Jasną Górę. Wchodzimy powoli i tylko na chwilę do kaplicy. Msza będzie o 13.

6:36
Jesteśmy w Mirowie. Przed nami najdłuższy odcinek. Podobno może być ciężko. Po drodze staleliśmy na miejscu zwanym górką przeprosin. Każdy może przeprosić brata lub siostrę za swoje niedoskonałości. Niestety stałem daleko od osób z Lasek.
Wczoraj były dwa apele, bo jeden grupowy i drugi o 21:00. Jakaś grupa robiła balangę wieczorem i jeszcze po 22:00 balowali.
W Częstochowie nocujemy u braci szkolnych.

15.08.2018
Wypadałoby podsumować, ale zanim to zrobię, opowiem jak było ze zdobyciem Jasnej Góry.
Po wyjściu z mirowa cały czas szliśmy. Wchodziliśmy do miasta wzdłuż szosy. Przeszliśmy przez starówkę i krok za krokiem posuwaliśmy się do przodu. Najtrudniej dla mnie było stać i czekać na wejście. Przed nami wchodziła grupa szara. Nasza grupa liczyła 209 osób. Najstarszą był brat Henryk, który liczy 80 lat. Najmłodszy zaś miał 7 lat. Udało nam się wejść do Kaplicy Cudownego Obrazu po dziewiątej rano. Po wizycie u najukochańszej Matki udaliśmy się do miejsca, gdzie mieliśmy nocować.
Ledwo przyszedłem to trzeba było uciekać z dworu, bo zaczął padać deszcz. Będąc w budynku – w świetlicy grupy pierwszej czy coś takiego – podładowałem telefon. Po jedzonym, które zrobiliśmy sobie w tym pokoju był czas wolny. Poszedłem z siostrą Jeremią i Karolem do Matki Bożej. Wrzuciłem przy okazji intencje, które dostałem od mamy w kopercie. Udało się usiąść, klęknąć u samych stóp mojej Królowej. Kapłan pilnujący porządku przepuścił nas pod linę. Głowa mi leciała i byłem dość senny. Było mi tam dobrze. Siedzieliśmy tam cały czas wolny. Przed samą mszą dopiero wyszliśmy. Różnych kapłan ruszał, ale nas… nikt nie ruszał.
Kiedy msza się skończyła udało się pójść sporą grupką do restauracji na obiad. Przynajmniej ja byłem głodny. Pośmialiśmy się i miło spędziliśmy czas. Aby wszyscy mogli usiąść przy jednym stole, musieliśmy zsunąć trzy stoły. Jeszcze pod koniec przyszła siostra Zdzisława. Na kolacji dziękowaliśmy sobie nawzajem za okazaną pomoc, wsparcie i wiele innych rzeczy. Kto chciał mógł iść na apel Jasnogórski. Ja poszedłem, bo w telewizji czy w radiu, to nie to samo co na żywo. Bardzo dużo było ludzi, ale stwierdzam, że było warto.
Pobudkę mieliśmy o szóstej, ale obudziłem się gdzieś przed tą szóstą. Można było skorzystać z normalnych pryszniców i nie trzeba było uważać, aby nie wywalić namiotu.
Dzisiaj jeszcze poszliśmy na mszę świętą na ósmą. Przyszedłem na tyle wcześnie, że jeszcze odśpiewałem godzinki ku czci Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Na szczęście nie padało na mszy lecz tylko w drodze do Warszawy.
Poszliśmy jeszcze sobie na lody. Były to lody Franciszkańskie. Nie były strasznie słodkie. Były dość długie i zwężały się ku czubowi.
Obejrzałem sobie mapkę Jasnej Góry bo była zrobiona tyflologicznie i z opisami brajlowskimi. Jedocześnie jak dla mnie za bardzo płaskie. Kupiłem płytę z utworami jednego z zakonników Paulińskich. Na płycie jest 16 utworów.
Wyjechaliśmy dopiero około 11. Dotarliśmy do Lasek po piętnastej. Po drodze był jakiś straszny wypadek, bo nawet helikopter lądował. W intencji poszkodowanych i lekarzy odmówiliśmy jeden sznur Różańca.
Ze wszystkimi się pożegnałem i podrzuciłem Tomka Dojkę przy okazji do hacjendy. Bardzo miło czas spędziłem na pielgrzymce.

Pomimo bolących nóg stwierdzam, że warto było iść. Krok za krokiem, ale szliśmy do przodu. Można było poczuć ducha wspólnoty i sensowność celu. Nawet jeśli ktoś nie mógł iść to zajmował się logistyką. Nikt nie czuł się zbędny. Można było poznać nowych ludzi. Każdy z niewidomych szedł z przewodnikiem, ale bez laski. Laska w marszu jest zbędna. Szły z nami siostra Edyta, która wszystko organizuje, siostra Jeremia, siostra Zdzisława i od pewnego momentu siostra Ancilla. Reszta osób oprócz księdza Tomasza, była osobami świeckimi. Jeśli ktoś chciałby miło spędzić czas, zmęczyć się i zobaczyć jak to jest żyć w duchu katolickim po winien pójść na pielgrzymkę.

WAPM wiedzie jedną z najpiękniejszych dróg pielgrzymkowych. Jest to szlak po zapomnianych staropolskich Sanktuariach Maryjnych m. in: Matki Boskiej Niepokalanej Wszechpośredniczki Łask w Niepokalanowie, Matki Bożej Jazłowieckiej w Szymanowie, Matki Bożej Świętorodzinnej w Miedniewicach, Sanktuarium św. Anny w Smardzewicach, Sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej, Matki Bożej Mstowskiej Miłosierdzia, Sanktuarium św. Ojca Pio na Przeprośnej Górce, a pielgrzymkę kończymy dochodząc przed Cudowny Obraz w Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze.

12 komentarzy

  1. Celtic1002 said:

    Ale super opis, tylko Ci się posklejał w jednym momencie.

    08/18/2018
    Reply
  2. matius said:

    Teraz dopiero zauważyłem, że się zdublowało. xd Teraz jest dobrze.

    08/18/2018
    Reply
  3. hazel96 said:

    Kompletnie nie wiem, co napisać. Bardzo szczery opis. Może sama się kiedyś zmobilizuję, żeby pójść. A wiesz, jak się nazywało słuchowisko o tym małżeństwie?

    08/22/2018
    Reply
  4. matius said:

    No właśnie problem, bo i Piotrek szukał i nie mógł znaleźć. Ja też prubowałem.

    08/22/2018
    Reply
  5. piter9521 said:

    Ponoć to ma tytół zwycięzcy, ale za nic w świecie nie mogę tego nigdzie znaleźć w żadnej formie.

    08/30/2018
    Reply
  6. hazel96 said:

    Czyżbyś usunął najnowszy wiersz czy ja źle widzę?

    08/30/2018
    Reply
  7. matius said:

    Doszedłem do wniosku, że to zrobię. Wrzucę coś innego.

    08/30/2018
    Reply
  8. hazel96 said:

    Aaa, to chyba że. 😀

    08/30/2018
    Reply
  9. matius said:

    Nie byłem pewien czy to dobry pomysł. Ale jednocześnie pokazać komuś chciałem.

    08/30/2018
    Reply
  10. helenkagd said:

    Nigdy nie byłam na żadnej pieszej pielgrzymce, bo nie mam wiary w to, że podołałabym takiemu trudowi. Podziwiam Twoje samozaparcie. Dziękuję za dokładny przebieg pielgrzymkowych zdaarzeń.

    09/12/2018
    Reply
  11. agakrawcow said:

    Ja szłam pieszo do Częstochowy 4 razy.
    Wiem, że to nie jest jakieś rekordowe osiągnięcie, znam niewidomych, którzy chodzili więcej razy.

    04/27/2019
    Reply
  12. teletubis said:

    o jak super

    07/14/2019
    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *