Kula na skrzydłach śmierci, brzęczy jak natrętna mucha,
Wydaje się, że to smok zieje, ale nie to karabin ogniem bucha,
Rozpędzona, leci łukiem nawet nie wie, że pasażer na gapę na niej siedzi,
Nie czuje jego ciężaru, a pasażer macha kosą w zapamiętaniu,
Nie martwi się w ogóle, kogo po drodze stratuje i rozsiecze,
Kula lepsza, na co miecze,
Przecież więcej zrobi niżli metal jakiś stary,
Nie obchodzi czy kto chudy czy ma bary,
Kosą wypruje, a kula dalej poleci,
Ciało czyjeś przewierci,
Co na początku jak kamień z procy,
I tak dosięgnie czy w dzień czy w nocy,
W kometę z ogonem krwawym zmieni się potem,
Choćby tysiąc stało, ona wszystkich położy pokotem,
Rozbawiona zatańczy z wiatrem,
Ze śmiercią bawi jak z bratem,
A z nudów, zatańczy z katem,
Niestety i czasem przypomni sobie o tobie,
Zachce jej się być w twej głowie,
Zmęczona zabawą położy się z tobą w grobie,
A nawet nie wie, że możesz mieć jej koleżanek mrowie,
Nic ją to nie obchodzi, bo przecież z ołowiu zrobili ją ludzie,
Co żyli w marzeń ułudzie,
Co zapomnieli jak ona, że życie to nie zabawa,
Uwaga, nad chodzi zagłada.
Be First to Comment